Ledwie zaczął się rok szkolny, a nam już zachciało się gdzieś wyjechać. Wybraliśmy Pieniny i Zakopane. W mocnym słońcu, czterema drewnianymi tratwami spłynęliśmy szemrzącym wesoło Dunajcem, słuchając opowieści wiozących nas flisaków. A były to i bajki i historia Polski i Europy, ciekawostki geograficzne i góralskie żarty. Otaczały nas wysokie wzgórza w zielonej kipieli lasów, skały z jaskiniami i wizerunkami smoków, orłów i dziwacznych paszcz i kojąca cisza.
Mental Spa. Szczawnica, Zakopane ze wspinaczką na Wielką Krokiew (wyciąg krzesełkowy odpoczywał zmęczony wakacyjnym wysiłkiem), Gubałówka z widokiem na majestatycznie śpiącego Rycerza (czyli Giewont oczywiście) i niespieszne, trochę płaczące Krupówki to zaledwie dwa dni naszego wypoczynku - aktywnego i dobrego pod troskliwym okiem opiekunów: sorki Teresy Bogusz i sorki Magdaleny Pajurek. Dziś wyruszyliśmy do średniowiecznego zamku gdzie według legendy rezydowali Inkowie - potomkowie Tupaca Amaru II (jego imię nosił amerykański raper Tupac Amaru Shakur).
Popłyniemy też statkiem po Jeziorze Czorsztyńskim - może zobaczymy pstrągi tęczowe i miętusy? Najfajniejsze jest jednak to, że jesteśmy tu razem, mamy czas, żeby niespiesznie porozmawiać i nacieszyć się wspólnie dla większości ostatnim rokiem szkolnego życia - klasy 4b i 4c, a 3b - może wróci tu w przyszłym roku? Pozdrawiamy „spod samiuśkich Tater” i gorąco zachęcamy - ruszajcie na wrześniowe wędrówki.
Katarzyna Dytkowska